Recepta
Mały rodzinny biznes jest często w naszym kraju szykanowany zarówno przez władze administracyjne jak i samorządowe. Podobnie jest w przypadku naszego północnego miasta Gdańska, gdzie tamtejsze władze miejskie jakoby nie widziały problemu w obkładaniu tego typu interesów dodatkowymi podatkami. Niestety zamiast przynosić to najprawdopodobniej zamierzony efekt wzrostu przychodów powoduje skutek wręcz odwrotny. Duża część tych przedsiębiorców, z powodu braku możliwości prowadzenia działalności zamyka ja i zgłasza się do urzędów pracy i miejskich ośrodków pomocy społecznej w celu rejestracji i uzyskania zasiłków. I tak zamiast promować tworzenie miejsc pracy miejscy urzędnicy tworzą tylko nowych bezrobotnych. Dla aktualnego prezydenta miasta rozwiązaniem jest wzrost administracji samorządowej. Obecnie urząd miasta wraz z okolicznymi gminnymi urzędami jest w tym dużym mieście największym pracodawca. Taka sytuacja nie może trwać wiecznie. Niemal gołym okiem widać, że bez tworzenia możliwości dla biznesu Gdańsk popadnie w znaczący kryzys, który już w tym momencie jest przecież obecny w mieście. Recepta na obecna sytuację jest prosta. Wystarczy nie nadawać na małych przedsiębiorców podatków, stworzyć dala nich kilka udogodnień, by praca w Gdańsku znowu była obecna dla każdego mieszkańca i przyciągała ludzi z innych części kraju. W zasadzie jest to jedyna szansa na rozwój. Pojawia się tylko pytanie, czy mieszkańcy miasta są gotowi do odwołania aktualnych władz, którzy jawnie działają na niekorzyść gminy.